perfekcjonizm

Perfekcjonizm, czyli kulisy mojego kanału

Ile filmików chciałam nagrać w jeden weekend? Dlaczego nie edytuję moich filmików? O tym wszystkim opowiem Wam w tym wpisie.
Pamiętasz, jak jest musztarda po niemiecku?

Ja będę pamiętać do końca życia, a to za sprawą pewnej sytuacji, która przydarzyła mi się dawno temu, gdy mieszkałam i pracowałam przez pewien czas w Niemczech. O tej historii opowiadam tutaj, a musztarda jest w tym wpisie punktem wyjścia do opowiedzenia o tym, że miałam kiedyś straszną blokadę w mówieniu po niemiecku i że udało mi się ją pokonać. Dziś chcę się z Wami podzielić inną historią, a mianowicie chcę zaprosić Was za kulisy mojego kanału i pokazać, że gdyby nie kilka moich zwycięskich bitew z wrogiem o imieniu perfekcjonizm, to mój kanał nigdy by nie powstał…

Dziesięć filmów w jeden weekend

Teraz się z tego śmieję, ale wtedy nie było mi do śmiechu. Otóż gdy podjęłam decyzję, że chcę nagrać pierwszą lekcję, to pomyślałam: „Co tam jedna lekcja, nagram od razu dziesięć i będę miała materiał na kilka tygodni!”. Gdy mój mąż to usłyszał, to delikatnie dał mi do zrozumienia, że dziesięć filmów w jeden dzień to może być ciut za dużo i że może mi się nie udać… Ja jednak wiedziałam swoje i pełna optymizmu ruszyłam w miasto, żeby nagrać w jeden, maksymalnie w dwa dni od razu dziesięć filmików. Po kilku godzinach nieudanych prób i frustracji zrozumiałam, że to był szalony pomysł. W tamten weekend nie nagrałam żadnej lekcji.

Idealne tło

No właśnie, może zaciekawiło Was, dlaczego szłam nagrywać filmiki na miasto. Ano dlatego, że miałam taki wspaniały pomysł, żeby tło do każdej lekcji było jakoś tematycznie dopasowane do tematu lekcji. Lekcja o odmianie słowa muzeum – chciałam ją nagrać przed jakimś muzeum. Lekcja o czasownikach ruchu? Planowałam nagrać ją, stojąc na tle ruchliwej ulicy. Pierwsza lekcja o czasownikach uczyć się i studiować? Specjalnie poszłam na teren Uniwersytetu Warszawskiego, żeby na tle pięknego gmachu nagrać idealną, pierwszą lekcję. Co się okazało? Akurat tego dnia w pobliżu był remont i hałas wiercenia uniemożliwił mi jakiekolwiek nagrywanie…. To wtedy zaczęłam powoli rozumieć, że pogoń za perfekcyjnym tłem jest bez sensu i że mogę w nieskończoność szukać idealnej scenerii. Podjęłam też wtedy decyzję, że trudno, nie będzie pięknego tła dopasowanego do tematu, będzie zwykła, goła ściana, ale przynajmniej puszczę w świat pierwszą lekcję.

Cicho i ciemno

Lekcje nagrywam zwykłym smartfonem przednią kamerką. Na początku nie miałam mikrofonu i kilka osób w komentarzach sygnalizowało mi, że słabo mnie słychać. Były to pojedyncze głosy i pojawiały się dość rzadko, więc nagrywałam dalej, ale po jakimś czasie zainwestowałam w mikrofon i od tego czasu już nikt nie miał zastrzeżeń do jakości dźwięku w moich lekcjach. Początkowe filmy są jednak dość ciemne, ale wszyscy twierdzą, że w filmach ważniejszy od światła jest dźwięk. Ile ja się nachodziłam po mieszkaniu, żeby i tło było przyzwoite, i światło akceptowalne. Tło, jak możecie zobaczyć, co jakiś czas się zmienia. Odkąd w moim mieszkaniu pojawiła się niedawno niebieska sofa, to właśnie na niej nagrywam teraz lekcje, a tłem jest regał z książkami i rośliny: moja ulubiona zielistka oraz zamiokulkas.

Nowoczesne grafiki

Jak film, to trzeba go obrobić. Jak obróbka filmu, to potrzebny jest program do edycji. Jak program do edycji, to rozpoczęły się długie poszukiwania darmowego i łatwego w obsłudze programu, w którym mogłabym łatwo przyciąć początek i koniec filmu, a także dodać napisy i grafiki, czyli plansze z przykładami, końcówkami itp. Miało być przecież idealnie! Po długich poszukiwaniach i frustracjach wzięłam do ręki białe, zadrukowane z jednej strony kartki i flamastry i zrobiłam ręcznie swoje własne plansze, które nie tylko robię szybciej niż robiłabym grafiki w programie, ale i robienie ich jest dla mnie zdecydowanie przyjemniejsze. W ten sposób mogę się także „wyżyć” artystycznie no i najzwyczajniej w świecie to lubię. Czasami więc coś, co miało być tylko rozwiązaniem tymczasowym, staje się naszym świadomym wyborem na dłużej. Na razie nie planuję edytować moich filmów. Może powinnam, może byłyby bardziej profesjonalne, może byłyby lepsze, ale jestem zdania, że te dwie czy trzy sekundy, gdy widzicie, jak włączam i wyłączam nagrywanie, nie szkodzą w żaden sposób treściom, które chcę Wam przekazywać, a to treści są dla mnie w tej chwili priorytetem, a nie wizualne czy techniczne „dopieszczenie” moich filmików.

A może nagram to jeszcze raz?

Tak, zdarza mi się nagrywać filmik jeszcze raz, ale tylko wtedy, gdy popełnię jakiś rażący mnie samą błąd językowy lub zbytnio coś uogólnię i boję się, że mogę kogoś wprowadzić w błąd. Gdy popełnię błąd mniejszego kalibru, to dopisuję sprostowanie w opisie filmu i, gdyby komuś to umknęło, dopisuję sprostowanie w pierwszym, przypiętym komentarzu. Wychodzę bowiem z założenia, że gdybym wyjaśniała to samo zagadnienie na lekcji na żywo, to nie miałabym możliwości skasowania tego, co powiedziałam. Chcę, żeby moje lekcje były jak najbardziej naturalne. Dla mnie to oszczędność czasu (nie robię cięć, nie edytuję filmów), a dla Was próbka tego, jak mówię na lekcjach na żywo. Nie zawsze idealnie, nie zawsze płynnie, czasami z jakimiś potknięciami. Z taką polszczyzną macie przecież do czynienia na co dzień, na ulicy, w pracy, w rozmowach z Polakami.

Co dalej?

Uf! To chyba wszystko, czym chciałam się z Wami podzielić. Pisałam na początku tego wpisu, że uczenie się mówienia w języku obcym to proces, a błędy to jego nieodłączny element. Tak samo jest z moim kanałem. Uczę się wszystkiego na bieżąco, widzę własne niedoskonałości, eliminuję je stopniowo i nie pozwalam, by mnie blokowały i powstrzymywały przed tworzeniem i publikowaniem. Co chciałabym jeszcze udoskonalić? Przede wszystkim chcę wyeliminować z filmów moje „ulubione” słówko, czyli „więc”. Powtarzam je tak często, że samą mnie to denerwuje, ale gdy zaczynam coś wyjaśnić, to tracę nad tym kontrolę i to „więc” pojawia się częściej, niż bym chciała. Na pewno też popracuję nad „yyy”, bo i to słychać zbyt często. Oczywiście, że przydałaby się lepsza jakość obrazu i dźwięku, ale to będę ulepszać powoli. Ale nie zrezygnuję z moich ręcznie robionych plansz! Chciałabym też częściej nagrywać, staram się publikować minimum jeden filmik tygodniowo, co piątek miało też być dyktando, ale natłok pracy, obowiązków i różnych spraw sprawia, że czasem przerwy w nagrywaniu i publikowaniu są dłuższe.

Gdybym…

Gdybym chciała nagrywać filmy na pięknym tle, gdybym szukała idealnego kadru, gdybym bała się, że ośmieszę się nieidealną dykcją, gdybym bała się popełnienia błędu, gdybym nagrywała jeden filmik po kilka razy, gdybym chciała edytować filmy i ozdabiać je pięknymi grafikami… mojego kanału by nie było. Pamiętajcie o tym, gdy następnym razem poczujecie lęk przed popełnieniem błędu i blokadę w mówieniu po polsku.

Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego razu!

Gosia